Postanowienie. To pierwsza rzecz, która jest potrzebna, aby uwolnić się od uzależnienia, jakim jest zażywanie narkotyków. Kiedy już podjęłam ten pierwszy krok przyszedł czas na następne. Wbrew pozorom nie były one wcale łatwiejsze. Jednak moje postanowienie, a przede wszystkim pomoc osób prowadzących terapię i współpacjentów spowodowały, że zakończyłam leczenie sukcesem. Jest to realne i osiągalne dla każdego, kto naprawdę chce zmienić swoje życie. Niesamowity moment zakończenia leczenia pozostanie w mojej pamięci bardzo długo. Udało się.


Strach przed przyszłością. Oczywiście w trakcie leczenia jest to bardzo często poruszany temat. Planowanie przyszłości, rozmowy z terapeutami i współpacjentami przyzwyczaiły mnie do myśli, że teraz muszę sama wziąć los w swoje ręce. Osiągnęłam już bardzo dużo, ale wiele jeszcze przede mną. Teraz dopiero okaże się, na ile jestem silna, czy prawdziwie pracowałam nad zmianą swojej osobowości - na tyle, aby przyszłość, za którą świadomie odpowiadam, nie przeraziła mnie, nie przerosła.


Wartości. Są podstawą budowania nowego życia. To one pozwalają mi trzymać się wyznaczonej drogi. Pozwalają spełniać marzenia. Nie jestem już osobą, która rzuca wszystko, aby spełnić swoją zachciankę, aby sprawić sobie przyjemność… Moje marzenia potrzebują czasu, potrzebują inwestycji… Inwestuję własne siły, całą wiarę, wykorzystuję wszystkie swoje możliwości, aby pomóc marzeniom się spełnić. Z jednej strony wielkie ryzyko - jeżeli się nie uda, jak to przyjmę? Z drugiej strony dałam sobie prawo do nieudanej próby - nie udało się? Trudno. Uda się następnym razem lub gdzie indziej… Nieważne. Ważne, aby próbować, aby nie dać się zdominować własnym lękom, poczuciu, że jestem gorsza, bo kiedyś moje życie wyglądało tak, a nie inaczej, bo moi rówieśnicy to już… itd., itd.


Ludzie. Samemu jest bardzo ciężko. Nie pozwoliłam sobie zostać sami. Potrzebni mi byli ludzie, dla których byłam i jestem ważni, którzy interesują się moim życiem. Nie ma znaczenia, kim są: czy terapeuci z ośrodka, czy rodzina lub może przyjaciele, prawdziwi przyjaciele, a okazało się, że takich mam… Z czasem tych osób było więcej, poznałam nowych ludzi, poczułam się dobrze w ich towarzystwie. To pozwoliło mi zaklimatyzować się w nowym życiu, życiu nie związanym z narkotykami.


Prawdziwe życie. Dopiero teraz uczę się, jak wygląda. Często jest nudne, męczące, wydaje się czasami, że mnie przerasta… W porządku, każdemu się tak wydaje, każdy ma swoje gorsze dni. Ale tak naprawdę jest o wiele ciekawsze niż codzienny bieg za narkotykiem, o wiele bardziej fascynujące, choć może na pierwszy rzut oka tak nie wygląda. Realizacja kolejnych planów, kontakt z ludźmi, którzy mnie kochają i szanują, radość z odwiedzania nowych miejsc… Nie pozna tego nikt, kogo świadomość zanieczyszczona jest narkotykiem.


Teraz. Teraz jestem szczęśliwa. Być może dlatego, że wszystko układa się tak, jak tego pragnę. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze musi tak być. Ale to nic. Nie boję się już. Nie boję się prawdziwego życia.


         Karolina